Opadłam na niewygodne, drewniane krzesło. Pod czujnym
wzrokiem mężczyzny w mundurze przeniosłam ciężar ciała do przodu, a łokcie
oparłam na stole. Wpatrywałam się w szybę, znajdującą się na wyciągnięcie ręki
ode mnie. Zapewne było to lustro weneckie. Mimo, że jedyne co widziałam to
swoje odbicie, to byłam pewna, że po drugiej stronie ktoś stoi. Pewnie ten
brązowowłosy dupek, który stara się w coś wrobić mojego ojca. Okey, może tata
nie był idealny i miał cholerną obsesję na punkcie swojej pracy, ale nigdy nie
doszłoby do tego, że prześladowałby jakąkolwiek osobę. To nie w jego stylu. A nawet jeśli by tak robił to nikt by go nie
zauważył. Był perfekcjonistą. A nasyłanie na kogoś policji nie było w porządku.
Tak się po prostu nie robi, i tyle. Lepiej najpierw spróbować pogadać i
wszystko sobie wyjaśnić, a nie robić jakieś scenki. Przecież my nic nie
zrobiliśmy. A bynajmniej ja nic nie
zrobiłam. Mimo że ufam tacie to i tak nie wiem w co mógłby się wpakować. Nigdy
nie zwierzał nam się ze swoich problemów. Ale nie miał pojęcia jak bardzo rani
i mnie, i Luke’a tym, że musimy go odbierać z komisariatów za naruszanie prywatności
gwiazd. Spojrzałam na niego, chcąc dostrzec chociażby najmniejszy przejaw
skruchy. W końcu przez niego jego jedyna córka zaraz będzie przesłuchiwana.
Nic. Jedyne co ujrzałam to zamyślonego mężczyznę, który zapewne kombinował jak
przerobić ową sytuację na niesamowity artykuł, który okazałby się sensacją na
skalę światową. No wiecie, ulubieniec nastolatek oskarża niewinnego człowieka.
Świetny reportaż dla tego szmatławca, w którym pracuje, nie ma co. Odwróciłam
wzrok z pogardą wymalowaną na twarzy. Byłam
tak wściekła, że aż sama się dziwiłam, że para nie bucha mi z uszu. Byłam zła.
Na siebie za to, że zgodziłam się na ten idiotyczny, wspólny wypad i za tą
głupią nadzieję, że w końcu jestem ważniejsza od pracy. Na mojego ojca za to, że jednym co się dla niego liczyło była
praca i, że nie traktował mnie poważnie. I na tego idiotę za to, że wszystko
zepsuł, że zapewne stał kilka metrów ode mnie i się głupkowato uśmiechał,
ciesząc się, że postawił na swoim. W oczach pojawiły się mi się łzy bezsilności
i żalu, ale nie pozwoliłam ani jednej, gorącej kropli spłynąć po zarumienionym
policzku. Nie dam nikomu satysfakcji. Wywalczę naszą niewinność i zaraz się
stąd wyniesiemy. Nie chcę tu zostać ani chwili dłużej. Uniosłam wzrok, gdy
usłyszałam trzeszczenia drzwi, oznajmiających, że ktoś wszedł do pomieszczenia.
Wysoki, szczupły, lecz umięśniony chłopak. Był młody, mógł mieć góra 26 lat. Długie,
złote włosy związał w ścisły kucyk nad karkiem. Błękitne oczy przyjrzały nam
się z uwagą. Zajął miejsce przed nami, tym samym przeszkadzając mi w rzucaniu
złowrogich spojrzeń w kierunku, gdzie jak się spodziewałam stał Justin. W końcu
zebrałam się w sobie i rozejrzałam po pokoju, w którym się znajdowaliśmy. Był
niewielki z pomalowanymi na szaro ścianami. Oprócz stołu, kilku krzeseł i
metalowej szafki nie było tu nic. Żadnego zdjęcia, żadnego plakatu. Nagie,
brzydkie ściany sprawiały, że to pomieszczenie było jeszcze bardziej
przerażające. Atmosfera w nim przytłaczała i powodowała, że miało się ochotę
uciec gdzie pieprz rośnie. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w ogromne oczy
policjanta.
-Czego pan od nas chce ? – warknęłam, przeszywając go
niezbyt przyjaznym spojrzeniem.
On jedynie się uśmiechnął i przekręcił szczerozłotą obrączkę
na palcu serdecznym. Och, czyli miał żonę.
-Zaraz się dowiecie – odezwał się przyjemnym dla ucha, lekko zachrypniętym głosem.
xxx
-Zaraz się dowiecie – odezwał się przyjemnym dla ucha, lekko zachrypniętym głosem.
xxx
Skrzyżowałem ręce na piersi. Czułem jak szybko bije moje
serce. Ten człowiek, siedzący za szybą pragnął zrujnować moją karierę. I prawie
mu się to udało. Jednak, będąc w więzieniu może mu być trudno. Uśmiechnąłem się
z wyższością. Czasami naprawdę nie rozumiem jaki jest sens w robieniu
kompromitujących zdjęć ludziom, którzy coś osiągnęli. Aż tak nudzi im się w
domu ? Uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy spojrzałem na tą uroczą, brunetkę, którą
zobaczyłem wtedy w wieżowcu. Rozpuściła włosy, które teraz spływały falami na
ramiona. Gwałtownie gestykulowała podczas rozmowy z policjantem. Z jej oczu
strzelały błyskawice. Nie rozumiałem co ona tu robi. Była stanowczo za młoda na
fotoreportera. Pewnie nie miała jeszcze osiemnastu lat. Więc o co tu chodzi ? Spojrzałem
na mężczyznę, siedzącego obok niej. Nie brał udziału w konwersacji. Wyglądał na
zupełnie oderwanego od rzeczywistości. Niesamowite jak podobni do siebie byli. Brązowe
włosy, zielone oczy, te same kości policzkowe. Chwila… Jaki ze mnie idiota ! Jak
nic, przede mną siedzi ojciec z córką. Jak mogłem tego wcześniej nie zauważyć ?
Ledwo się powstrzymałem przed uderzeniem głową o ścianę. Nie dość, żeby mnie to
zabolało to dodatkowo policjant obok mnie spojrzałby na mnie jak na chorego
umysłowo. Nie chcę kolejnej plotki. Tym razem o tym, że jestem niezrównoważony
i atakuję ściany. Tak, marzyłem o tym. Posłałem niskiemu, pulchnemu mężczyźnie
grymas, mający przypominać uśmiech i z powrotem skierowałem wzrok na
dziewczynę. Zdumiony obserwowałem jak podnosi się z ironicznym uśmiechem na
twarzy. Uścisnęła dłoń młodego policjanta i wyszła z pomieszczenia, a za nią
jej ojciec. ŻE CO ? Jak to ? Mieli trafić do więzienia. A bynajmniej on. Wypadłem
na korytarz i omal nie wpadłem na wkurzoną brunetkę. Spojrzała na mnie
zniesmaczona i przez chwilę się bałem, że mnie opluje czy coś, ale tego nie
zrobiła.
-Zetrę cię na miazgę Bieber. Strzeż się – syknęła mi do
ucha, przechodząc obok. Zanotowałem to jak w charakterystyczny sposób przeciąga
samogłoski. Zamarłem, patrząc jak odchodzi. Mam się bać dziwnej córeczki, która
broni tatusia ? Nie ma mowy. Uważaj kotku, właśnie zaczęłaś wojnę.
_______
Dziękuuuuuuuuję za 6 komentarzy : )
Mam nadzieję, ze tu będzie więcej.
Rozdział dedykuje ZUŹCE, KC ♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
_______
Dziękuuuuuuuuję za 6 komentarzy : )
Mam nadzieję, ze tu będzie więcej.
Rozdział dedykuje ZUŹCE, KC ♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.